Przejdź do treści
Przejdź do stopki

IX Dni Huculskie w dziesięciolecie stadniny

Treść

Tłumy miłośników koni odwiedziły w miniony weekend stadninę koni w Regetowie, gdzie po raz dziewiąty uroczyście obchodzono Dni Huculskie. W góry zjechali hodowcyi sympatycy tej rasy z różnych stron Polski a także z Węgier i Słowacji. Święto miało nienotowaną dotąd frekwencję. Tylko w miniony piątek sprzedano trzy tysiące biletów. To tyle, co w ciągu trzydniowej imprezy w roku ubiegłym. W sobotę stadninę w Regetowie odwiedziło jeszcze więcej gości.

- Po liczbie i barwach polityków, którzy przyjechali na naszą uroczystość, można zaryzykować stwierdzenie, że pojawiła się moda na hucuły - żartował Włodzimierz Kario, szef Stadniny Koni Huculskich w Gładyszowie.

I rzeczywiście: scena, na którą zaproszono VIP-ów, z trudem pomieściła parlamentarzystów i samorządowców różnych opcji, spośród których najliczniej reprezentowany był SLD.

Uroczystości rozpoczęły wystrzały armatnie i paradny przejazd jeźdźców konnych oraz polonez odtańczony na trawie przez zespół "Pogórzanie". Potem uczestników imprezy pobłogosławili księża trzech wyznań: prawosławny, grekokatolicki i rzymskokatolicki. Po tej oficjalnej części, zabawa rozkręciła się na dobre. Wystąpiły ludowe zespoły, można było pokosztować kuchni regionalnej i popatrzeć, jak przy dźwiękach łemkowskich melodii paradują konie.

Mimo deszczu zrealizowano większość konnych pokazów. Nie udał się jedynie zaplanowany na wieczór pokaz filmu "Stara Baśń", w którym zagrało około 30 hucułów z gładyszowskiej stadniny.

Zrealizowano tylko część pokazu i wystrzelono sztuczne ognie. Gościem honorowym obchodów Dni Huculskich był reżyser Jerzy Hoffman, który od kilku lat zatrudnia w swoich produkcjach (m. in. "Ogniem i mieczem") gładyszowskie hucuły.

Jednym z planów na przyszłość miejscowej hodowli jest budowa ośrodka hippoterapii dla osób niepełnosprawnych. Konie te, dzięki swej łagodności, idealnie nadają się do tej roli.

- To konie małe, silne i mało wymagające. W dwójkę jedzą mniej, niż jeden duży koń, a potrafią zrobić o wiele więcej od niego. Nadają się pod wierzch, pociągną bryczkę i pług. Przy tym są łagodne jak baranki - zachwalał Włodzimierz Kario.

- Z hucułem człowiek zaprzyjaźni się jak z psem. Te konie za okazaną dobroć odpłacają przywiązaniem - uważa Jan Dominik, właściciel hodowli z Dąbrowej koło Nowego Sącza, który na niedzielnej aukcji wystawił kilka ogierów. Liczył, że za dwuletniego wicechampiona o imieniu "Wiwat" dostanie ok. 8 tys. zł. Dobre ogiery na jedynej w Polsce aukcji koni rasy huculskiej - organizowanej właśnie w Gładyszowie - osiągają cenę od 5 do 8 tys. zł. Cenniejsze są klacze. Najlepsze sprzedawano nawet za kilkanaście tysięcy złotych. Co roku sprzedają się wszystkie wystawione na sprzedaż, co dowodzi rosnącej popularności tej rasy koni.

W Polsce hodowle hucułów są coraz popularniejsze. W ciągu ostatnich lat w Polsce powstało ponad 50 gospodarstw i ośrodków agroturystycznych, wykorzystujących konie huculskie. Mamy już pół tysiąca klaczy, czyli największą ich ilość w Europie. Coraz większą popularnością konie te cieszą się także u naszych południowych sąsiadów - Słowaków i Czechów. Prawdopodobnie w przyszłym roku hodowcy z tych krajów wezmą udział w pokazach i konkursach podczas X Dni Huculskich. (MON)
Artykuł z Dziennika POlskiego z dn. 6-10-2003

Autor: DW